Fundamenty
Kto przeczytał poprzedni wpis (gratuluję wytrwałości ;) ) wie, że łatwo nie było - wykonanie fundamentów pod nasz wcale nieduży dom trwało z mnóstwem dłużych i krótszych przerw, od grudnia do maja. Na szczęście, efekt jest zadowalający, nawet dla mnie ;)
Ułożone w zadeskowanym (i odpompowanym!) wykopie zbrojenie zostało zalane betonem. W jedym miejscu szalunek puścił i ława nieco się rozlała ale w niczym to nie przeszkadza.
Potem nastąpiło nieszczęsne przysypanie ław, które czekały aż ujrzą światło dzienne do końca marca. Teraz śmieszne już wydaje nam się to, że to było "doprowadzenie do stanu pierwotnego" ;)
Tak niestety, ze względu na zostawiony dołek i żuławskie warunki gruntowe, wyglądała działka przez zimę (tę część bez mrozu) - na szczęście teraz już jesteśmy dużo powyżej tego poziomu.
Kiedy w marcu nastąpiło odsłonięcie ław, zastaliśmy dobrze zachowane, niepokruszone, niepopękane ławy. Woda odprowadzana była do dołka i ładnie wszystko schło.
Zamówiliśmy też 3 wywrotki gruzu na wjazd, udało mi się załatwić go za 15zł/tonę, co z transportem i tak wyszło 1650zł - normalnie zakup życia... Na szczęście jakościowo był całkiem dobry (poza kilkoma butami, szmatami i otulinami kabli) - mamy już spokój z wjazdem, na koniec można już na nim układać docelową nawierzchnię.
Fundamenciarz ułożył izolację na ławach i rozpoczęła się budowa "jedynych" murów. Linki na zdjęciu wyznaczają górę wieńca. Całkiem wysokie te ściany wyszły.
Powstały też fundamenty pod słupy konstrukcyjne (które będą schowane w ścianach) i pod kominy (jeden w salonie i jeden w wrsztacie).
Po zalaniu wieńca wykonano izolację ścian - która naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła.
Zostawione zostały przepusty w ściance na kanalizę, wodę i prąd, ułożona podposadzkówka.
Potem nastąpiło zasypanie fundamentu wewnątrz i na zewnątrz (od frontu nawieźliśmy dodatkowo piach aby nie zasypywać tą marną gliną z działki by woda się przypadkiem nie zbierała), wcześniej ułożyli na izolacji folię kubełkową. Zalane fundamenty wyglądają na chwilę obecną tak:
Na pierwszym zdjęciu w prawym górnym rogu widać też pierwszy rząd bloczków pod taras.
Działkę fundamenciarz zostawił posprzątaną, bez jednego śmiecia, ziemia rozgarnięta. To się chwali!
Taka była historia fundamentu. Długa i ciężka ale na razie ze szczęśliwym zakończeniem. Zobaczymy jak fundament zachowa się pod obciążeniem i po zimie i jak będzie z napływem wody. Drżymy o to ale staramy nie martwić się na zapas.