Dostęp do mediów i historia przyłączy
Jak pisałam w pierwszym wpisie, przed kupieniem działki sprawdziliśmy dostęp do mediów.
Skrzynka elektryczna stoi na granicy działki - chociaż jedno do przodu ;) Mąż wystąpił o warunki przyłączenia, zapłaciliśmy przeszło 900zł za chęć posiadania dostępu do prądu, teraz po złożeniu odpowiedniego oświadczenia elektryka i podpisaniu umowy na dostawę założą nam licznik i puszczą prąd po taryfie budowlanej albo stałej. Na razie potrzebujemy prąd budowlany, stąd pytanie dla użytkowników Energi - czy monterzy robią problem gdy instalacji (tymczasowej skrzynki z bezpiecznikami i gniazdkami, zadaszonej w IP44) nie ma i chcemy po prostu podłączyć gniazdko pod skrzynkę Energi i do niego przedłużacz - i odmawiają założenia licznika? Tak nam powiedział jeden elektryk a założenie takiej tymczasowej skrzynki z podpisem oświadczenia przez elektryka to przyjemność za 750zł której chcielibyśmy sobie oszczędzić... Na razie mamy nadzieję, że zanim prąd popłynie (przez RBtkę czy bez) nasi wykonawcy poradzą sobie z agregatem.
Szamba nie da się uniknąć, chociaż plany wykonania przez gminę w drodze kanalizacji mają się realizować już dziesiąty rok - na razie ni widu ni słychu. Polecana przez innych firma zaproponowała nam wykonanie szamba betonowego 10m3 z podłączeniem do wystającego ze ściany krócca, wykopem i zasypaniem za 4750zł, stargowałam jeszcze stówkę. Tyle że w miniony poniedziałek mieli dać znać w który dzień je wykonają i zrobić je w minionym tygodniu aby teraz nie wchodzić sobie w drogę z cieślami a tu cisza. Moja cierpliwość zostaje wystawiona na coraz większą próbę. Tym bardziej, że odwiedziliśmy mojego kolegę, któremu ta sama firma robiła szambo i kominek włazowy im się zapadł i do szamba lała się woda opadowa. Trzeba więc będzie tego pilnować. Dziwi mnie to trochę bo współpracowałam kiedyś z tą firmą w poprzednim moim miejscu pracy i było naprawdę bezproblemowo.
Przyłącze wody to kolejna robota, która utwierdza mnie w przekonaniu, że na budowie nie ma nic od ręki i bezproblemowo. Muszę się w tym miejscu przyznać, że kończyłam budownictwo a pracuję w wykonawstwie instalacji. Postawiłam sobie więc za cel że ogarnę przyłącze wody szybko i bezproblemowo bo to przecież "nic takiego". No... nie do końca. Nasze przyłącze, zgodnie z wydanymi warunkami, ma się kończyć w studzience wodomierzowej metr od granicy działki. Studzienki chciałam uniknąć z minimum 3 powodów: 1) jest droga, 2) mamy wysoko wody gruntowe i jak zrobimy ją bez dna to woda będzie w niej stała i to wysoko a jeśli zrobimy z dnem to może ją wypchnąć, 3) lepiej mieć wodomierz w domu, tym bardziej, że mamy do tego przeznaczone pomieszczenie tuż za ścianą i drzwiami wejściowymi. Niestety żaden argument do zarządcy sieci nie dociera (cóż, nie bez znaczenia jest zapewne fakt że są oni niejako pośrednio prodcuentem studzienek wodomierzowych...) i studzienka musiała zostać, warunków nie chcieli zmienić. Stąd nasze przyłącze ma długość... 1,75m - 1m na działce i 0,75m w drodze, bo w takiej odległości od granicy jest wodociąg. Na planie sytuacyjnym na a3 to prawie niewidoczna kreska i kółeczko a rozwinięcie to tylko wcinka i połączenie ze studnią a wszystkie średnice rur zostały podane w warunkach. Wiem, że projektanci, którzy mają programy i gotowce opisów technicznych, wykonają taki projekt w godzinę. Uruchomiłam więc moje znajomości z nadzieją, a wręcz pewnością, że ktoś "machnie" mi to od ręki i podpisze. O nie, nie. Koleżanka kolegi za projekt bez uzgodnienia zaśpiewała mi 1000zł (w promocji!) - "po moim trupie!", pomyślałam. "Sama to przecież mogę narysować!" -stwierdziłam, i tak zrobiłam - bez programów instalacyjnych zajęło mi to na cito 3 godziny. Potrzebowałam podpisu i pieczątki projektanta i sprawdzającego. Kolega zaczął marudzić że on nie ma działalności więc jako główny projektant nie może się podpisać a za podpis jego kolega z działalnością bierze 600zł. Netto. Podziękowałam. Poprosiłam wreszcie projektantów z firmy aby podpisali się pod projektem i się zgodzili - niestety oni siedzą w Poznaniu, więc wysłanie do nich projektu i odesłanie go do mnie trwało niecałe 2 tygodnie. Wreszcie, ze spiętymi dwiema kopiami udałam się do wodociągów z nadzieją, że od ręki uzgodnię ten jakże skomplikowany projekt i będę mogła w końcu zlecić budowę przyłącza. W wodociągach powitała mnie pani pierwszym zdaniem: "ja nic nie wiem, jestem tylko na zastępstwo" i że uzgadnia pan jakiś tam, który czasem przyjeżdża, i trwa to tydzień ale teraz jest dużo spraw i 2 tygodnie. Zagotowałam się - i tak czekam aż minie tydzień (w środę) i zadzwonię. A jeżeli coś będzie do poprawy (nie wiem co by mogło być nie tak w tym jakże skomplikowanym projekcie) to wyjdę z siebie i stanę obok. Przysięgam.
Co do gazu - nie ma go u nas, kiedyś ma być. Zdecydowaliśmy się więc na ogrzewanie kominkiem z rozprowadzeniem ciepła. Nie boimy się o wydajność, bo dom szkieletowy działa trochę jak termos i nie powinno być problemu z dogrzaniem. W projekcie mamy jeszcze oczywiście grzejniki elektryczne, bo bez takiego, niezależnego, źródła ciepła, projekt nie zostałby dopuszczony do wykonania. Woda podgrzewana elektrycznie w zasobniku.
Internet u nas tylko radiowo albo po kablu telefonicznym. Zasięg na szczęście jest :)